Walczyłem z potworem. Wygrywał i przegrywałem... nie umiałem tego
ocenić. Był chyba remis. Zaśmiałem się. Gdy potwór znikł spojrzałem
tryumfalnie w dół. Mai zemdlała a Ra pochylał się nad nią ze złością.
Szybkim ruchem wzleciałem w dół.
- Co ty robisz? -zapytałem stając pomiędzy Mai a bogiem. Ona się
budziła. Zaczęła powoli się podnosić i ciekawsko się wsłuchiwała w nasza
rozmowę
- Dokańczam twoja sprawę-odpowiedział chcąc mnie wyminąć. Ustałam znów przed nim.
- Jaka moją sprawę?-zapytałem zdziwiony.
- Przecież kochaj ja a ona ciebie nie wiec ukracam jej życie-powiedział poważnie.
- Rozumiem ale ja się z tym jakoś pogodzę a moje miłosne sprawy nie znaczy ze ktoś ma umrzeć.- zaprzeczyłem.
(Mai?)