Spojrzałam na Alkivo i Ra... kłócili się o moje życie... mogłam zaraz
umrzeć. Mimo to nie czułam strachu. Nie bałam się bólu, ani śmierci...
Moje życie było takie nijakie... dopóki nie poznałam Alkivo. Razem tyle
przeżyliśmy... był bardzo dobrym przyjacielem. Hej, dlaczego był?!
Przecież jeszcze nim jest, jeszcze nie umarłam!
- Nie masz prawa mnie zabijać! - wrzasnęłam, a Alkivo i Ra spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Jestem Bogiem, mogę wszystko. - wycedził powoli Ra.
- Kto ci dał prawo do zabierania cudzego życia? To może tylko natura...
ktoś rodzi się, ktoś umiera... lecz nie ty o tym decydujesz.
Ra nie był zdziwiony tym co powiedziałam, choć reakcja Alkivo była temu
całkowicie przeciwna. Nie miałam siły dłużej się kłócić. Odwróciłam się
na pięcie i odeszłam zostawiając za sobą zdziwione towarzystwo.
{Alkivo?}