W pierwszym odruchu przeraziłam się i pomyślałam, że to moi
prześladowcy. W miarę jednak gdy ochłonęłam dotarło do mnie, że to nie
moi wrogowie. Widzę te wilki pierwszy raz w życiu. Tak też powiedziałam
Raiserowi. Ucieszył się, że to nie porywacze, ale zmartwił się tez
czekając na rozwój wydarzeń. Staliśmy ramię w ramię, serce przy sercu
stojąc w bez ruchu gotowi na wszystko. Bo razem nie bałam się już
niczego. Dla mnie najważniejszy był on. Mogłam iść z nim na koniec
świata i skoczyć za nim w ogień. Byle tylko być z nim.
(Raiser??)