środa, 20 lutego 2013

Od Jack'a

Kiedy Luna wzięła mnie do siebie, rozpoczął się nowy rozdział w moim życiu. Codzienność nabrała kolorów i śmiechu. Co prawda Luna bywa sztywniarą ale rzadko. Zazwyczaj pozwala mi prawie na wszystko. Pod jednym tylko warunkiem, że będę przykładał się do studiowania mojej magii... Tak, ale ja nie lubię siedzieć nad książkami. Wole latać. Dzisiaj wybrałem się do lasu. Upolowałem nawet małego jelonka. Lecz jego mama nie była zadowolona. Zaczęła mnie gonić. W ucieczce wpadłem na Lune.
- Jack? - spojrzała na mnie pytającym i zarazem karcącym wzrokiem.
- Ale ja... - zacząłem a matka jelonka w szale była bardzo blisko.
- Kage tate* - powiedziała Luna tworząc tarcze na którą wpadła samica. Chwilę próbowała się przebić, a potem sobie darowała i odeszła.
- Wow, to było super! - powiedziałem.
- Tak. Ale powiedz mi skarbie co nabroiłeś.
 - No ja zabiłem jej małego... wiem co mówiłaś, ale...
- Żadne ale. Nie możesz denerwować dorosłych osobników, a szczególnie matek. One broniąc potomstwa albo w szale po stracie mogą cię nawet zabić, rozumiesz?
 - Tak - przytaknąłem.
- To w porządku - uśmiechnęła się Luna i zaczęła iść w swoją stronę. - Tylko się nie spóźnij na kolacje. - dodała. Ja kiwnąłem i pognałem szukać kogoś do zabawy.

*Kage tate - tarcza cieni