sobota, 9 lutego 2013

Od Romea

Słońce już wschodziło pomyślałem że może zapoluję na słonecznym lesie. Więc pobiegłem spacerkiem do lasu. I węszyłem przez około pięć minut, aż poczułem coś dziwnego, nigdy nie spotkałem tego zapachu.
Mój instynkt ciągną mnie żeby biec za tym zapachem lecz doskwierał mi głód. Instynkt wygrał. Za chwilę pędziłem już za zapachem. Nagle trop się urwał.
- Co to, co się dzieje?-wyłem. Coś na mnie spadło. Zacząłem się rwać , a to coś się we mnie wbijało. Usłyszałem głosy ludzi- przeraziłem się śmiertelnie. Gryzłem, aż przegryzłem ze 4 oczka.- to coś było mocne!
Ludzie byli coraz bliżej. Nagle wpadł mi do głowy pomysł.-wykopie dół i ucieknę. Kopię, kopię i wykopałem to że się prześlizgnąłem. Pędem przed siebie. Uff! Niema ich ,żyję! Ciekawe co te łotry chciały ze mną zrobić. Wiem: obedrzeć ze skóry, nie jeszcze lepiej wziąć do niewoli, wolę już śmierć. Och, gdzie ja jestem? Nie wiem. Uff. Mam swój poprzedni trop samego siebie - wracam i zapoluję. Najadłem się i och chcę mi się pić. Idę nad wodospad , nie nad rzeczkę. Napiłem się i poszedłem na plażę gdzie spędziłem cały dzień.