Uśmiechnąłem się. Nie chciałem takiego zakończenia ale nigdy nie miałem i
miłości i nie rozumiałem tego jednak po rozmowie z Lyka zapragnąłem ją
mieć, ale chyba jej nie straciłem...
Wyczułem coś.
- Uważaj! - krzyknąłem i odepchnąłem Mai na bok. Wytworzyłem kule światła po której odbiła się kula cienia. "Kto to?" pomyślałem. Na niebie "stał"
czarny basior i czerwonymi od krwi kłami które szczerzył. Nie miałem siły żeby trzymać kule. Uderzał ciągle.
- Ra! - krzyknąłem. Nic się nie stało "Świetnie" pomyślałem. Kiedy go nie potrzebuje, to przylatuje, a kiedy tak, to się nie zjawia.
- Las. -szepnąłem.-Ten w którym byliśmy ma moc która teraz nam się przyda.
Zaczęliśmy biec. Chroniłem nas, a Mai strzelała do basiora który omijał
wszystko. Wreszcie wpadliśmy do lasu. Wpiegłem do wody i uniosłem się w
powietrze. Słońce dawało mi niewiarygodną moc. Mai chciała pomóc, ale
zabroniłem jej. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś jej sie stało.
Uderzyłem strugą najmocniejszej energii.
- Zostaw nas w spokoju!! - wreszczałem. Za moimi plecami pojawił sie Ra, który dodał mi mocy.
- Miłość nie jest dla ciebie. - szepnał mi do ucha. Fuknąłem.
(Mai?)