- Nasza historia - szepnęłam nie odwracając się. Poczułam nagle łapę na ramieniu. Odwróciłam się złowrogo.
-Zostaw !-krzyknęłam patrząc na wręcz przerażonego Blue. Już nie patrzałam na Jesi. Anielica głaskała mnie nadal. Zmieniła głos i zaczęła mówić po wilczemu. Zaczęłyśmy opowiadać własna historie. Zaczęłam ja. Miałam nieobecny wzrok który zwrócony był na Blue. On siedział spokojnie jakby chcąc się czegoś dowiedzieć.
- Urodziłam się w niewielkiej watasze gdzie szczęśliwie dorastałam. Każdego ranka wstałam szczęśliwa bawiłam się z Fantą i z moim rodzeństwem: Alkivo, ja, Mayn, Mater. Wszyscy byliśmy szczęśliwi aż to tego dnia. W moje urodziny, 3 miesiaca mojego życia napadli na nas kłusownicy. Bałam się ich ale nie uciekałam zainteresowało mnie coś w ich posturze. Wtedy zrozumiałam że oni nie są tacy źli. Stałam patrząc na nich. Oni zerkali na mnie. Wszyscy uciekli ale ja nie. Alkivo ciągnął mnie ale ja nie ustepowałam.Zwrócili do mnie swoje bronie. Wtedy wyleciała Jessica. Ustała przede mna z rozłożonymi rękoma. Nie rozumiałam co do siebie mówili stałam patrząc na sytuacje. Mama i Jessica zaczęły mnie bronić. Wtedy stałam się psem w domu dziewczynki. Bawiłam się z nią każdego dnia i nie spieszyło mi się do powrotu do domu. Kochałam życie u ludzi. Zawsze miałam jedzenie, wygodę i dom którego już nie musiałam szukać. Szybko nauczyłam się ludzkiego języka a Jessi wilczego. Często siedziałam obok niej wsłuchując się w dźwięk jej fletu.Ona patrzyła na świat za oknem marząc. Kochlałm to jak nikt. Ale zaczęło mi brakować miejsca. Chodziłam po domu bez sensu. Każdego dnia czułam się coraz gorzej. Do tej pory nigdy nie rozkładałam skrzydeł. Nie lubiłam magii powietrza... zachowywałam się jak pies. pewnego dnia rodzice jessi nie przyszli do domu. Martwiłam się tym. Moja pani zaczłęła grać smutne piosenki które wcale mnie nie pocieszały. Czułam się okropnie. Wreszcie wyrzucili mnie i moja panią na ulice. Mieszkałyśmy pomiędzy domami szukając schronienia. wtedy zaczęłam używać swojej magi powietrza i skrzydeł. Ludzie bali sie gdy Jessi głaskała mnie jak psa. Byłam wredna i nie dałam do siebie podejść nikomu. Pewnego dnia uciekłam z ciężkim sercem ale musiałam. Zaczęto mnie tam dręczyć a ja nie mogłam wytrzymać że nie mogę ich zabić. Potem włócząc się po lesie trafiłam tu i każdy zna resztę.-zakończam i spojrzłam na moja panią która uśmiechnieta kontynuowała opwiesc w wilczym jezyku - Gdy Lyka uciekła nie wiedizłam co zrobić. Płakałam każdego wieczoru którego brakowało mi jej skrzydeł i pięknie niebieskich oczu. Grałam na flecie smutne piosenki które tylko pogarszały sprawę. Pewnego dnia zabito mnie. Zapali mnie bandziory według których mój flet był dużo warty. Potem odrodziłam się jako anioł i odzyskałam instrument. teraz przybyłam odzyskać Lyke.
-Zostaw !-krzyknęłam patrząc na wręcz przerażonego Blue. Już nie patrzałam na Jesi. Anielica głaskała mnie nadal. Zmieniła głos i zaczęła mówić po wilczemu. Zaczęłyśmy opowiadać własna historie. Zaczęłam ja. Miałam nieobecny wzrok który zwrócony był na Blue. On siedział spokojnie jakby chcąc się czegoś dowiedzieć.
- Urodziłam się w niewielkiej watasze gdzie szczęśliwie dorastałam. Każdego ranka wstałam szczęśliwa bawiłam się z Fantą i z moim rodzeństwem: Alkivo, ja, Mayn, Mater. Wszyscy byliśmy szczęśliwi aż to tego dnia. W moje urodziny, 3 miesiaca mojego życia napadli na nas kłusownicy. Bałam się ich ale nie uciekałam zainteresowało mnie coś w ich posturze. Wtedy zrozumiałam że oni nie są tacy źli. Stałam patrząc na nich. Oni zerkali na mnie. Wszyscy uciekli ale ja nie. Alkivo ciągnął mnie ale ja nie ustepowałam.Zwrócili do mnie swoje bronie. Wtedy wyleciała Jessica. Ustała przede mna z rozłożonymi rękoma. Nie rozumiałam co do siebie mówili stałam patrząc na sytuacje. Mama i Jessica zaczęły mnie bronić. Wtedy stałam się psem w domu dziewczynki. Bawiłam się z nią każdego dnia i nie spieszyło mi się do powrotu do domu. Kochałam życie u ludzi. Zawsze miałam jedzenie, wygodę i dom którego już nie musiałam szukać. Szybko nauczyłam się ludzkiego języka a Jessi wilczego. Często siedziałam obok niej wsłuchując się w dźwięk jej fletu.Ona patrzyła na świat za oknem marząc. Kochlałm to jak nikt. Ale zaczęło mi brakować miejsca. Chodziłam po domu bez sensu. Każdego dnia czułam się coraz gorzej. Do tej pory nigdy nie rozkładałam skrzydeł. Nie lubiłam magii powietrza... zachowywałam się jak pies. pewnego dnia rodzice jessi nie przyszli do domu. Martwiłam się tym. Moja pani zaczłęła grać smutne piosenki które wcale mnie nie pocieszały. Czułam się okropnie. Wreszcie wyrzucili mnie i moja panią na ulice. Mieszkałyśmy pomiędzy domami szukając schronienia. wtedy zaczęłam używać swojej magi powietrza i skrzydeł. Ludzie bali sie gdy Jessi głaskała mnie jak psa. Byłam wredna i nie dałam do siebie podejść nikomu. Pewnego dnia uciekłam z ciężkim sercem ale musiałam. Zaczęto mnie tam dręczyć a ja nie mogłam wytrzymać że nie mogę ich zabić. Potem włócząc się po lesie trafiłam tu i każdy zna resztę.-zakończam i spojrzłam na moja panią która uśmiechnieta kontynuowała opwiesc w wilczym jezyku - Gdy Lyka uciekła nie wiedizłam co zrobić. Płakałam każdego wieczoru którego brakowało mi jej skrzydeł i pięknie niebieskich oczu. Grałam na flecie smutne piosenki które tylko pogarszały sprawę. Pewnego dnia zabito mnie. Zapali mnie bandziory według których mój flet był dużo warty. Potem odrodziłam się jako anioł i odzyskałam instrument. teraz przybyłam odzyskać Lyke.
<Blue?>