Zaśmiałem się. Teraz znów powoli lecieliśmy nad watahą. Wreszcie w domu. Zniżyliśmy lot. Po chwili wylądowaliśmy już na polanie niedaleko granicy. Poszliśmy w kierunku jaskiń cały czas rozmawiając i śmiejąc się. Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce.
- Ech… jak dobrze być w domu… - powiedział Lyka.
- Tak. Tęskniłem za tym miejscem.
<Lyka? Brak weny>