Wstałam rankiem wypoczęta w przeciwieństwie do Blue. Wiedziałam, że miał ciężki sen, jednak nie przejmowałam się tym. Zjadłam pożywne śniadanie w pośpiechu i spojrzałam na zwierzaki.
- Fanta. - powiedziałam, a ona podniosła szybko głowę. - Ruszamy.
Zebrałam wszystkie zapasy i położyłam na Fanty grzbiecie. Z Blue nie rozmawiałam od wczorajszej kłótni. Nienawidziłam kłótni, ale niekiedy były nieuniknione. Uderzyłam skrzydłami o ziemię i po chwili lecieliśmy spokojnie. Co jakiś czas przyśpieszałam. Gdy zbliżył się wieczór byliśmy niedaleko chatki. Chciałam lecieć dalej, ale moi towarzysze byli już zmęczeni. Z niechceniem rozbiłam obóz. Położyłam się zasypiając bez słowa. Nie rozmawiałam z nikim.
(Blue?)