Wstałam rano od razu wiedząc jaki to dzień. Najszcześliwszy dzień mojego życia....Mój Ślub. Odepchnęłam łapą Fantę, która chciał mnie obudzić swoim mokrym noskiem.
- Mała... - wyszeptałam zmęczonym głosem. Wstałam i poszłam nad jezioro. Umyłam się i zjadłam śniadanie. Do ślubu coraz mniej czasu. Poszłam do Asami po sukienkę. Gdy byłam przed jej chatkż nie było jej w środku.
- Gdzie ona możę być? - zapytałam sama siebie i zaczęłam się zastanawiać. Nagle pomyślałam, że jest w mojej jaskini. Wskoczyłam na Fantę, która wręcz natychmiast wzbiła się w powietrze. Były rano, więc powietrze było wilgotne od rosy. Uśmiechnęłam się. Po chwili byłam przed swoją jaskinią.
- Gdzie byłaś? - zapytała mnie moja przyjaciółka od progu.
- Bo ja... a ty... nie ważne. - zaczęłam nie wiedząc jak wyjaśnić. Asami i ja ubrałyśmy się w sukienki. Były przepiękne. Dekoracjami miała się zająć Kate i Blue, więc nie martwiłam się o nic. Większe problemy miałyśmy z Fanta. Mój feniks za żadną miarę nie chciał nałożyć sukienki, jednak w końcu mnie posłuchała. W pewnym momencie przyszła Kate. Asami dała jej sukienkę. Nie wiedziałam, że miała ich więcej.
- Zadziwiasz mnie. - szepnęłam do niej.
- No wiem. - odparła radośnie. Na jej futrze leżała aksamitna granatowa sukienka, która wyglądała wspaniale z jej złotym futrem. Fanta już odleciała na ślub. Zaczęłyśmy iść w stronę ołtarza. Było przepięknie. Dziewczyny odsłoniły mnie. Stanęłam patrząc na Blue. Miał wspaniały garnitur, który na jego futrze wyglądał jak... po prostu pięknie. Nie mogłam dobrać słów. Ja na sobie miałam białą, długą sukienkę, która przykrywała mi nawet moje skrzydła. Spod sukienki widać było szare łapy. Za uchem miałam włożoną różę, która była koloru niebieskiego. Szłam, a wszyscy zerkali na nas trzy. Zaczeły sie szmery. Wśród nich słyszłam słowo: "nowa wilczyca". Wiedziałam, że chodzi im o Asami. Nawet gdzieś tam ich rozumiałam. Na ślubie za druhną nowa wilczyca. Nawet nie należąca do watahy. Stanęła przed Blue. Zaczęła sie ceremonia.Wszysko wygldało pieknie. Aż doszło do pierścionka. Wbrew pozorom, Fanta zachowywała sie idealnie. Jednak nie wszyscy rozumieli, czemu pierścionki podaje feniks. Uśmiechnełam sie. Po koniec pocałowalismy sie, na co Fanta wzleciała w powietrze i zaczęła wokół nas latać. Z jej skrzydeł zaczął pada srebrny pyłek, którym obsypaliśmy jej skrzydła.
- Kocham cię. - szepnełam do Blue.
(Blue?)