Demon mnie jednak nie kocha... Gdyby mnie kochał, mógłby mi to powiedzieć prosto w oczy... Czułam się słabo. Prawie spadłam z klifu. Oczy mi się same zamykały i powoli traciłam panowanie nad ciałem. Nagle poczułam kogoś łapy na mnie. Ściemniało się, i nikogo nie widziałam.
- Demon, czy to ty?- spytałam opadając.
Nikt za mną nie odpowiedział. Jego łapy zsunęły się na moją szyję. Zaczął mnie dusić. Zamiast Demona zobaczyłam wilka Cienia.
Zemdlałam. Czułam tylko że ktoś mnie niesie.
Gdy się obudziłam byłam związana. Moja krew kapała na podłogę, we krwi leżały dwa moje piórka i kępka sierści. Znów zemdlałam. Weszłam w sen Demona.
- Demon... Ratuj mnie, wilki Cienia mnie porwały i chcą mnie zabić... Pomóż mi... - zniknęłam z jego snu. Znów się obudziłam.
- I co? Przywołujesz swojego chłopaka? On ci i tak nie będzie potrzebny. Już za dwa dni zginiesz... - powiedział jeden z trzech. Potem zaczął coś pisać.
List od Porywaczy:
Mamy waszą Terrę, nic jej nie jest... jeszcze... Żądamy okupu! Macie dać nam 1.000.000 K! Inaczej Gamma pożałuje! Macie na to czas: 2 dni! Trzymamy ją w pewnym miejscu, jest związana i jeszcze, podkreślając jeszcze, żyje... Czekamy...
(Demon, możesz?...)