Uśmiechnąłem się.
- No, polubiłem go. – powiedziałem, a Lyka też się uśmiechnęła. Przechadzaliśmy się, aż dotarliśmy nad Spokojną Rzekę. Spacerowaliśmy sobie wolno wzdłuż jej brzegu rozmawiając i śmiejąc się raz po raz. Nie potrzebna nam była rozmowa, aby się rozumieć, ale miło było wypełnić śmiechem ciszę minionych dni. Zacząłem znowu się zastanawiać, gdzie udamy się po ślubie.
- Lyka? – zacząłem niepewnie.
- Tak?
- Gdzie chciałabyś mieszkać po naszym ślubie; w watasze, czy w naszym sekretnym miejscu? – spytałem.
<Lyka? :)>