niedziela, 6 stycznia 2013
Od Kiry c.d Lyki
Przez chwilę górowała we mnie litość. Potem Lyka zapytała o mojego towarzysza, zapomniałam wtedy co to jest współczucie. Przez chwilę milczałam. Później jednak zdecydowałam się jej powiedzieć.
- Kiedyś miałam towarzysza... W zasadzie towarzyszkę. To był ryś. Miała na imię Saravasi. Rozumiałyśmy się bez słów. Któregoś dnia wybrałam się z nią na spacer. Tym razem poszłyśmy znacznie dalej niż zwykle. Otoczyli nas zbójcy. Wilki. Byłam wtedy bardzo młoda i niedoświadczona. Ich było siedmiu. Nas dwie. Pokonali mnie, a ją zabili. Na szczęście przybyli moi rodzice i mnie uratowali, ale sami zginęli. Ja cudem zdołałam uciec. Od tamtego czasu... wychowywał mnie wódz sąsiedniego stada, ale ja... później uciekłam. Chciałam znaleźć morderców. Tak wylądowałam tu. - odwróciłam wzrok. Lyka patrzyła na mnie ze zdumieniem. Chyba nie spodziewała się po mnie takiego życia. Cóż los mnie nie oszczędzał. Przypomniała mi się tułaczka i moja historia. Przypomnieli mi się zabójcy... i moja walka gdy ich wreszcie odszukałam. Przypomniały mi się ich oczy błagające o zrozumienie. Chyba będzie mnie to prześladować już zawsze. Wtedy gdy ich zabiłam czułam się okropnie, ale też czułam ulgę. I zemstę...
Potem we śnie widziałam moich rodziców. Wciąż powracały do mnie te wspomnienia. Nie mogłam się uwolnić.
< Lyka, dokończysz ?>