Minęło kilka dni podróży. Cały czas myślałam o Lyce. Nagle nie wiem jak to się stało- znalazłam się przed domkiem Tinga.
- Jesteśmy.- wyrwał mnie z zamyślenia głos Kishana. - Acha.- odpowiedziałam i weszliśmy do środka. - Ach! Jak miło widzieć was!- powiedział Ting. Nie specjalnie posługiwał się moim językiem, ale coż...stary doby Ting. - Witaj.-powiedziałam. - Kal...- zaczął Ting, ale mu przerwałam: - Wolałabym Kate.- powiedziałam. - Kate. Chodź. Ja rysunki poprawić.- powiedział i wziął się do poprawiania misternych rysunków. Po 20 minutach poprosił Rena i Kishana. - Tygrysy dobre. Wy dać Kate czas. Ona potrzebować go.- rzekł. Przez chwilę rozmawialiśmy o misji i wyszliśmy. Wróciłam do watahy w nadziei, że zastaną tam Lykę. Nie znalazłam jej. (Lyka?) |
||