- Zabierz nas stąd! – wrzasnął do mnie Blue. Kiwnąłem głową i zsunąłem z ust szal służący mi za maskę. Wyciągnąłem ręce przed siebie i szepnąłem cicho:
- Lyka Ni watashitachi o toru...* - Nagle wszystko ucichło i
po chwili znaleźliśmy się przed obskurnymi drzwiami pewnego mieszkania. Blue
leżał na podłodze dysząc ciężko. Oboje byliśmy cali w pyle i brudzie.
Gdzieniegdzie widniały plamy krwi, ale miałem to gdzieś. Podszedłem do niego i
położyłem mu rękę na ramieniu. Wystawał z niego spory sztylet.
- Wszystko w porządku? – spytałem nie otwierając ust. Nie
zasłoniłem ust szalem, nie było sensu się ukrywać. Kiwnął głową i usiadł
opierając się o ścianę. Złapał sztylet i wyrwał go ze stęknięciem. Rzucił go gdzieś
w kąt i wyjął z kieszeni zawinięty w płótno przedmiot. Uśmiechnął się
triumfalnie.
- Udało nam się! – szepnął i próbował wstać, ale jęknął
tylko i złapał się za ranne ramię, z którego płynęła krew, która przesiąkła mu
przez koszulkę. Podszedłem do niego i położyłem rękę na ranie.
- Naosu** - szepnąłem i zabrałem rękę. Rana przestała
krwawić, a przez dziurę w ubraniu było widać tylko zaróżowioną szramę. Blue
spojrzał zdziwiony na swoje ramię.
- Dzięki. – powiedział. Wyciągnąłem rękę i pomogłem mu
wstać. Naciągnąłem szal na usta, a Blue przyglądał mi się ze zmarszczonym
czołem. Zapukał lekko do drzwi chowając przedmiot z powrotem w kieszeni.
<Lyka, Blue lub ktoś z grupy?>
* Lyka Ni watashitachi o toru... - (jap.)zabierz nas do Lyki.
**Naosu - (jap.)ulecz