Szłam za Amy jak na kazanie :<
Dziewczyna nie odwracała się do mnie już wcale. Dziwnie się czułam. Stać
przed przewodniczącym który mówi że Kate zagraża... "Nie" pomyślałam pogrążanie się w tym nie pomoże. jednak ja nie mogłam odepchnąć tych
myśli. Reden... to imię mówiło mi wszystko. Mój przełożony i
jednocześnie przyjaciel. Ten który chce mnie chronić od wszystkiego co
zagraża. Było mi smutno i źle.
- Lyko, a możne raczej Mei. - powiedziała spokojnie moja towarzyszka odwracając się do mnie w pół.
- Mei. - powtórzyłam cicho. - Nawet nie pamiętam jak się nazywam.
- To zrozumiałe. -powiedziała znów idąc w przód. Mijałyśmy masę krzew i ogromnych skał. Byłyśmy coraz dalej na granicy, która wyznaczyła dobro i zło,świat ludzi i zwierząt, mnie i przyjaciół....
- Czemu mnie wzywają? -zapytałam nie znając nawet powodów tego najścia.
- Żyjesz wśród brudnych, a tobie zagraża ta Kate.... Musimy omówić warianty bezpieczeństwa twojego, Mei. - powiedziała spokojnie. Delikatnie się posuwając naprzód. Szła jak lekki kwiatek. Omijają wszystkie przeszkody nawet ich nie dotykając.
(Kate?)
- Lyko, a możne raczej Mei. - powiedziała spokojnie moja towarzyszka odwracając się do mnie w pół.
- Mei. - powtórzyłam cicho. - Nawet nie pamiętam jak się nazywam.
- To zrozumiałe. -powiedziała znów idąc w przód. Mijałyśmy masę krzew i ogromnych skał. Byłyśmy coraz dalej na granicy, która wyznaczyła dobro i zło,świat ludzi i zwierząt, mnie i przyjaciół....
- Czemu mnie wzywają? -zapytałam nie znając nawet powodów tego najścia.
- Żyjesz wśród brudnych, a tobie zagraża ta Kate.... Musimy omówić warianty bezpieczeństwa twojego, Mei. - powiedziała spokojnie. Delikatnie się posuwając naprzód. Szła jak lekki kwiatek. Omijają wszystkie przeszkody nawet ich nie dotykając.
(Kate?)