niedziela, 17 marca 2013

Od Luny: c.d. Netara


Netar wyszedł. "Ja mu tak łatwo nie odpuszczę" - pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie. "Las Duchów tak? Przykro mi ale w tamtym lesie to ja jestem górą Netar" - dodałam i wyczarowałam sobie portal. Pojawiłam się w centrum lasu. Ten las to w sumie zero słońca, wszędzie cień w którym moge się schować. Magia cienia jest faktycznie przydatna. Zamieniłam się w cień i zniknęłam całkowicie. Potem podeszłam na skraj lasu i czekałam na basiora bo na pewno byłam przed nim. Nie pomyliłam się oto i on. Szedł z wzrokiem wbitym w ziemie. Wszedł do lasu z przygnębioną miną i mruczał coś pod nosem, ale nie mogłam tego zrozumieć. Ruszyłam za nim niezauważona.

+++
 
Po pół godzinie doszedł do centrum. Tam otoczony przez duchy spojrzał się w niebo. Potem stała się rzecz dziwna nawet bardzo. Duchy zamieniły się w jedną żywą a raczej pół żywą postać. A raczej takie coś:



To COŚ ruszyło w stronę Netara. "To nie mógł być przypadek. Takie COŚ nie pojawia się nie wzywane" - myślałam. Teraz przyznaje bałam się. Ale nie o siebie. O niego. Musiałam działać. On da się zabić jeśli nic nie zrobię. Maszkara była już bardzo blisko i nagle nie wiem skąd wzięła sztylet ale teraz go miała i była gotowa nim rzucić. Netar stał i czekał na cios. "Boże ja nie znam zaklęcia odwołującego takie rzeczy" - pomyślałam. Maszkara wzięła zamach i...
- Nie! - krzyknęłam i skoczyłam miedzy nich - COŚ wykonało rzut.
Nie trafiło Netara - tylko mnie. "Zdążyłam" - pomyślałam i upadłam na ziemie. COŚ zniknęło zamieniając się z powrotem w chmarę duchów. Dopiero teraz poczułam ból. Sztylet miałam wbity w ramie i to głęboko. "Miało siłę" - pomyślałam kładąc łeb w powstałej kałuży krwi.
- Mówiłem że nie chce mieć cie na sumieniu! - krzyknął Netar a ja tylko spojrzałam się na niego pustym wzrokiem mówiącym "Ty idioto, myślałeś, że pozwolę ci umrzeć?!" i zamknęłam oczy. Ogarnęła mnie ciemność dająca ukojenie.

<Netar?>