Stało się coś dziwnego. Nie spodziewałem się, że mnie pocałuje. W końcu
zrozumiałem, że ona mnie naprawdę kocha. Zapewne mogła by też za mnie
umrzeć. Kiedy zacząłem to pojmować czułem, że ją coraz bardziej kocham.
Żałowałem tego co się stało, chociaż nie mogłem się na nią długo
gniewać. Wyglądała tak słodko jak leżała, że nie miałem żadnej złej
myśli o niej. Nawet cieszyłem się, że mnie uratowała.
- Tak Luna, teraz ci wierze. Już wiem, że ty mnie kochasz i ja cię
kocham. Teraz żałuje, że chciałem cie opuścić. Od teraz będę przy tobie.
Będę cie tak mocno strzegł jak bardzo cię kocham. Pomogę ci też w
opiece nad Jackiem jeśli będziesz chciała oczywiście. Dopóki nie
wyzdrowiejesz mogę przejąć twoje obowiązki. Na czas twojego leczenia
będę na każde twoje zawołanie. A teraz będę siedział przy tobie i cie
nie opuszczę.
Po tych słowach podszedłem jak najbliżej ukochanej położyłem się obok i pilnowałem ją.
<Luna? >