Poszedłem za Blue w kierunku ciemnej dzielnicy. Głosy grupy
powoli cichły za nami. My szliśmy w milczeniu, by nie zdradzić swojej pozycji.
Blue miał pewne porachunki w mieście i musiał je rozwiązać.
- Jak myślisz, ile nam to może zająć? – spytałam cicho.
- Nie wiem. Max dwie, dwie i pół godziny. – mruknął nie
spuszczając wzroku z drogi. Kiwnąłem głową i szedłem za nim. Nagle doszliśmy do
wielkiej fabryki. Była zamknięta i powoli się zawalała, ale wyglądała na w
miarę solidną.
- Wbijamy. – powiedział Blue i wszedł do środka wywarzając
kopniakiem drzwi.
<Blue?>