Patrzyłyśmy po sobie wyczekując odpowiedzi. Alkivo stał znudzony i
oparty o ścianę sklepu. Była ona od góry porośnięta mchem, który zniżał się aż do ziemi. Mój brat jednak dosłownie miał to gdzieś. Uśmiechnęłam się do niego na co on odbił się od ściany nogą i szybkim krokiem
podszedł bliżej.
- Czas ruszać. - powiedizłam zerkajac w ciemna uliczkę przed nami. Wokół
niej roiło się od starych budynków itp.Powoli zmierzałam ku największej budowli w okolicy. Był to ogromny ale stary blok który cały
był porośnięty mchem i pleśnią. nikt się nim nie zajmował od wielu lat.
Za każdym krokiem byłam coraz mniej pewna czy naprawdę tego chce.
Westchnęłam i szłam dalej. Na rowerze ominął nas jakiś chłopak mniej więcej mojego wzrostu. Uśmiechnęłam się do niego na co on kompletnie nie
zwracał uwagi. Znałam te okolice jak nikt. Kiedyś była to wesoła
dzielnica w której wszyscy byli życzliwi i uśmiechali się prawie bez
przerwy a teraz to ruina. Opuszczona dzielnica bezdomnych którzy nie maja się gdzie podziać. Stanęliśmy przed blokiem. Uśmiechnęłam się
lekko przypominając sobie te stare lata.
(Kate? Camille? i prosze Blue jak wam poszło?)