niedziela, 17 marca 2013

Od Netara: c.d. Luny

Kiedy dotarłem do lasu duchów szukałem miejsca na moją śmierć. Zaczęły mnie okrążać duchy. Czekałem tylko kiedy zadadzą mi cios. Nagle duchy zaczęły łączyć się w jedną zjawę. Usłyszałem tylko jak ta zjawa wyciągnęła sztylet lecz nie poczułem go w moim ciele. Jednak stało się co dużo gorszego. Widziałem moją najukochańszą Lunę z wbitym sztyletem w ramie. Widziałem tylko jak patrzyła swoimi oczami na mnie. Zrobiło mi się jej żal. Po chwili zamknęła oczy i zasnęła. Dłużej już się nie zastanawiałem, delikatnie wziąłem ją na swoje ramiona i pomyślałem "Nie mogę biec może jej coś się stać. Będę musiał polecieć". Tak jak zaplanowałem tak zrobiłem. Leciałem jak najszybciej potrafiłem, musiałem jak najprędzej dostarczyć Lunę do Terry. Kiedy doleciałem już do Terry od samego wejścia ją wołałem.
- Terra!!!! Terra!!! Potrzebuje twojej pomocy!!!!
- Netar co się stało?
- Luna jest ranna! Mówiąc to płożyłem delikatnie u Terry.
Terra powiedziała żebym poczekał na zewnątrz. Niechętnie ale wyszedłem. Jednak chciałem zostać przy Lunie.
Kiedy byłem już na zewnątrz nie mogłem usiedzieć w miejscu. Ciągle krążyłem wokół wejścia, czekałem na wieści o Lunie. Po dłuższej chwili wyszła Terra oznajmiając mi, że mogę już odwiedzić Lunę. Podziękowałem jej i pobiegłem do Luny.
- Luna dobrze się czujesz?


<Luna ?>