Czekałem na Lykę niedaleko naszej jaskini. Zrobiłem tam dla nas mały pałacyk ze śniegu, w którym było ciepło jak w saunie. Wiedziałem, że nam się to przyda w takich chłodnych chwilach jak te, które nadchodzą . Fanta pomogła mi magią ognia i stopiła śnieg jako ścieżkę prowadzącą do sauny. Czekaliśmy już z jakieś dwie godziny. Zacząłem się o nią martwić. Po chwili nie wytrzymałem.
- Fanta, ja idę po Lykę. Zostaniesz tu? – spytałem patrząc na nią. Kiwnęła głową i usiadła na gałęzi pobliskiego drzewa. Pobiegłem do naszej jaskini. Gdy dotarłem na miejsce zamarłem. Całe wejście zasłaniała gigantyczna lodowa ściana! Po chwili otrząsnąłem się i podszedłem bliżej.
- Lyka!! Lyka jesteś tam?!? – krzyczałem. Nic. Otarłem łapą parę swojego oddechu i zajrzałem do środka. W końcu ją zauważyłem. Leżała bez śladu życia na środku jaskini. Jej głowa była skierowana w moją stronę i zobaczyłem jej szeroko otwarte, puste oczy.
- NIE!! – wrzasnąłem i zacząłem nacierać na ścianę. Woda nic nie dawała, a ściana była za gruba, by ją rozpuścić. Wpadłem w panikę, ale zaraz ogarnął mnie taki gniew, że cały pokryłem się cieniem i z rykiem natarłem na ścianę. Wątpię, czy w takim stanie cokolwiek mogło mi w stanie stanąć na drodze. Ściana rozleciała się w drobne kawałki. Najszybciej jak mogłem podbiegłem do Lyki. Gdy tak szukałem jej wzrokiem przeleciało mi przez głowę, że jeśli się spóźniłem to dołączę do niej jak najszybciej. Zauważyłem ją. Położyłem sobie jej głowę na kolanach i zacząłem do niej mówić:
- Lyka! Lyka, błagam powiedz coś!! Błagam! – po policzku spłynęła mi czarna łza. Za późno. Nie żyła. Udusiła się. To dziwne, ale zamiast rozpaczać, zamknąłem się w sobie i zacząłem ją ratować.
- Jinsei!! – krzyknąłem wypowiadając zaklęcie. Powietrze zabłyszczało na niebiesko, ale nic się więcej nie stało. – Jinsei !!! – znowu nic. Popatrzyłem na niebo przy wejściu do jaskini. Moje ciało pokryła magia cienia.
- Sekatsu ni modosu koto da !!! – wrzasnąłem i przekazałem swoją energię życiową w kierunku Lyki. Po chwili poczułem, że jej serce znowu zaczęło bić. Ja jednak nie przestawałem. Rozkazałem bogom przywrócić ją do życia i miałem zamiar się upewnić, że tak będzie. Oddałem jej prawie całą energię i byłem taki słaby, że położyłem się obok niej. Nagle otworzyła oczy.
- Blue? – szepnęła. Ja uśmiechnąłem się i zamknąłem swoje.
<co było dalej Lyka?>