Pocałowałem ją. Nigdy w życiu nie doświadczyłem takiego szczęścia, teraz więc czułem się nim niemal upojony. Gdyby teraz coś się stało, nie wytrzymałbym więcej. Chciałem już na zawsze zostać przy mojej ukochanej. Spojrzałem na Fantę. „ I z jej towarzyszem…” pomyślałem i nieśmiało pogłaskałem ją po głowie. Widać, że jest przywiązana do Lyki i ją dobrze chroni i wspiera. Po prostu jest jej częścią. Fanta nie zaatakowała na mój dotyk. Spojrzała na mnie, a w jej oczach było widać przeprosiny. Po prostu się o nią martwi.
- Nic nie szkodzi. – powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej. Spojrzałem na Lykę. Cały czas była uśmiechnięta. Jej oczy błyszczały ze szczęścia. Nie mogłem się na nią napatrzeć. Przytuliłem ją mocno. Nagle coś mi wpadło do głowy.
- Lyka, wiesz, że na nasz ślub będziemy musieli albo wrócić do watahy, albo tutaj wszystkich zaprosić?
<Jaka będzie twoja decyzja? ;]>