Śmialiśmy się razem. Wreszcie razem. Był już wieczór, więc zabrałem Lykę i Fantazję koło jeziorka. Wspięliśmy się na drzewo i oglądaliśmy zachód słońca. Ten widok zawsze mnie uspokajał i napełniał melancholią. Lyka położyła mi głowę na ramieniu, a ja ją objąłem. Nasze serca zsynchronizowały się i biły w równym tempie. Ta chwili mogła trwać wiecznie, ale niestety, słońce zaszło, a na niebie zaczęły pojawiać się gwiazdy. Położyliśmy się i obserwowaliśmy jak księżyc budzi niebo do życia. Nagle zobaczyłem spadającą gwiazdę.
- Szybko, pomyśl życzenie, to może się spełni. – szepnąłem Lyce do ucha. Zamknęła oczy i uśmiechnęła się. Zrobiłem to samo. „Chcę, byśmy już zawsze byli razem; zdrowi i szczęśliwi…” pomyślałem i otworzyłem oczy. Moja ukochana wpatrywała się we mnie. Pocałowałem ją delikatnie.
- Czego sobie zażyczyłaś? – szepnąłem i uśmiechnąłem się zawadiacko.
<proszę Lyka dokończ>