środa, 19 grudnia 2012
Od Kiry c.d. Raisera
Powoli otworzyłam oczy. Leżałam w dość niewygodnej pozycji na bardzo ładnej łące. Nad sobą zobaczyłam zmartwione oczy wilka. Co ja tutaj robię? I kim..? Nagle powróciła mi pamięć. Raiser, spacer, oświadczyny, cudowny wieczór... A potem nic. Pustka.
- Uff ! Dzięki bogu. Żyjesz... - odetchnął mój ukochany.
Przekręciłam się tak, by wygodnie siedzieć.
- Czuję się już wspaniale. Ale to twoja zasługa. - mrugnęłam. Wspaniale? To mało powiedziane. Siły mi wróciły. Nie czułam w ogóle zmęczenia. Czułam się... To nie do opisania. Wpadła mi do głowy pewna dziecinna, szalona myśl. Zachichotałam. Wstałam, merdając ogonem i zaczęłam skakać, turlać się i wariować. Za chwilę mój partner ze śmiechem przyłączył się do zabawy.
- Nikt by nie poznał, że przed chwilą leżałaś zemdlona. - powiedział. Dałam mu całusa w odpowiedzi. Po niedługim czasie, zmęczeni leżeliśmy koło siebie na trawie dysząc ciężko.
- Jeszcze nigdy tak świetnie się nie bawiłam. - powiedziałam.
- Tak ja też. - uśmiechnął się.
Przytuliłam się do niego i obserwowałam, jak po niebie płyną spokojnie ciemne chmury. Chyba będzie padać.
< dokończysz Raiser? >