piątek, 28 grudnia 2012

Od Lyki: c.d. Blue: Szczyty



- Jesteś tego pewna? - zapytał Blue. Pokręciłam tylko głowa i wyrwałam łapę. Nie chciałam myśleć o zakończeniu tej podróży. Wstałam i ruszyłam w góry. Szliśmy przez cały dzień. Nie chciałam się poddać. Musiałam iść dalej... wgłąb. Spoglądałam raz po raz na Blue. Mój kochany wilk był zmęczony tą podróżą. Chciałam go zawrócić, ale on zaprzeczał za każdym razem. Byłam poważna i nie chciałam rozmawiać. Fanta szła przygnębiona i smutna, ale gotowa do ataku. Na noc zatrzymywaliśmy się w jaskiniach. Rzadko mieliśmy ogniska. Nie było drzew, wiec nie mogliśmy rozpalić ogniska. Po dwóch dniach i trzech nocach wreszcie dotarliśmy do pierwszego szczytu. Byliśmy na górze. Weszliśmy do jaskini i znaleźliśmy drewno. Rozpaliliśmy ognisko i zjedliśmy koziołka, którego upolowaliśmy niedaleko. Było zimno i padał śnieg. Wszędzie było widać biały puch. Spoglądałam na zewnątrz groty leżąc w objęciach Blue. Humor jeszcze mi nie wrócił, ale już czułam się spełniona. Jednak los chciał, żebym szła dalej i dalej. Nie mogłam się z nim kłócić. Wreszcie zasnęłam spokojnym snem. Spałam bez snów. Nie śniłam o niczym. Miałam przed oczami pustkę i ciemność.

-------------------------- Następny dzień--------------------------

Wstałam z samego rana, nadal niespełniona. Śnieg przestał już padać. Jednak biały puch był wszędzie. Blue jeszcze spał, a Fanta jeszcze leżała, ale już z otwartymi oczami.
- Fanta. - wyszeptałam, a feniks podszedł do mnie skulony. Chciałam poprawić sobie humor bawiąc się z moja towarzyszka. Zaczęłam się z nią bawić jak nigdy. Długo już tego nie robiłam. Gdy Blue wstał, wyszliśmy na zewnątrz. Było zimno, ale ja się tym nie zrażałam. Szliśmy dalej dreptając i zostawiając ślady w śniegu. Łatwiej łapało się zwierzynę, gdyż zostawiały one ślady. Gdy byliśmy już niedaleko celu. Blue zaczął marudzić.
- Czemu tak marudzisz? - zapytałam z wyrzutem.

(Blue?)