poniedziałek, 17 grudnia 2012
Od Blue: c.d. Lyki
Wreszcie ją odzyskałem!!! Byłem szczęśliwy jak dziecko. Miałem ochotę skakać z radości i przez tak robiłem. A Lyka śmiała się i po chwili śmialiśmy się razem. Było wspaniale. Wreszcie wszystko się układało. W głębi duszy dziękowałem bogom za to, że nie pozwolili mi się zabić. Byłem znowu szczęśliwy. Lyka wypytywała mnie, co się ze mną działo, ale ja nawet nie pisnąłem nic o próbie samobójstwa. Nie chciałem jej martwić. Już dość miła zmartwień na głowie. Właśnie wracaliśmy pod nasze drzewo. Znowu było ze sobą splecione; nawet mocniej niż perą dni temu. Pocałowałem ją szczęśliwy. Nagle rozległ się straszliwy skrzek. Odwróciłem gwałtownie głowę i zasłoniłem Lykę. Zobaczyłem Fantę, która pikowała na mnie z nieba warcząc głośno. Zupełnie o niej zapomniałem. Widać było, że jest wściekła. Lyka wyskoczyła przede mnie i zatrzymała ją. Feniks się wyrywał, ale Lyka łagodnie do przemawiała i po chwili zwróciła jej uwagę. Rozmawiały chyba przez chwilę telepatycznie. Po chwili Lyka spojrzała znów na mnie i się uśmiechnęła delikatnie.
- Obiecała, że cię nie zaatakuje, ale radzę jeszcze się trzymać na dystans, bo ją nieźle wkurzyłeś. – powiedziała i jak na potwierdzenie tych słów, Fantazja zawarczała krótko.
- Fanta! – zganiła ją moja ukochana. Podszedłem trochę bliżej i spojrzałem na Fantę.
- Przepraszam, że cię wystraszyłem, ale musiałem to zrobić, by ją odzyskać. – Tu spojrzałem na Lyką i uśmiechnąłem się. Ona oddała mi tym samym. Znów przeniosłem wzrok na Fantazję. – Nie mógłbym bez niej żyć i ty o tym wiesz, więc proszę, wybacz mi… - Fantazja spojrzała na mnie, a potem na Lykę. Ona zaśmiała się.
- Co się stało? – zapytałem lekko marszcząc czoło.
- Mówi, że ci wybacza, ale będzie mnie sobie czasem pożyczać. – Uśmiechnęła się. Ja też i spojrzałem na Fantę.
- Umowa stoi. – powiedziałem, a Fantazja skinęła głową.
<Lyka, co było dalej? ;)>