Zastanowiłem się przez chwilę.
- Możee… Po prostu wrócimy pod nasze drzewo? Nie wiem jak tobie, ale mi się przyda trochę lenistwa. – zaproponowałem i uśmiechnąłem się lekko. Lyka odpowiedziała mi szerokim uśmiechem.
- Jasne! Chodźmy! – tak więc zrobiliśmy. Leżeliśmy pod naszym drzewem i wpatrywaliśmy się w przepiękną grę światła na liściach. Taki widok potrafi ukoić nawet najbardziej skołatane myśli, a w tym momencie jest to dla mnie bardzo wskazane. Próbowałem pogodzić się ze stratą Chase’a, ale cały czas wracałem do niego myślami. Leżeliśmy tak całe popołudnie. Lyka zasnęła. Tym razem to ja jej strzegłem. I nie miałem zamiaru nigdy przestać tego robić…
<proszę Lyka dokończ>