Siły były w miarę wyrównane, ale miałem niewielką przewagę. Byliśmy przecież w wodzie! Zanurkowałem i wciągnąłem lekko Lykę pod wodę, a ona wynurzyła się i zaczęła mnie chlapać i wygłupiać się. Świetnie się ze sobą bawiliśmy, nic nie mogło nam tego zepsuć. Zrobiłem dużą krę i położyliśmy się na niej odpoczywając. Pocałowałem ją i przyłożyłem do jej czoła swoje. Teraz wyglądało, jakby Lyka była cyklopem. Powiedziałem jej to, a ona się zaśmiała. Uwielbiałem jej śmiech. Kojarzył mi się z dzwoneczkami, które leniwie porusza wiatr. Ona jest najlepszą rzeczą, jaka mnie w życiu spotkałam. Leżeliśmy tak wtuleni w siebie, aż zrobiło się ciemno.
- Wracamy? – spytałem.
- Mhm. – mruknęła.
<proszę Lyka dokończ>