Gdy się obudziłem, Lyka już nie spała. Miała smutny wyraz twarzy, a w jej oczach czaił się strach.
- Co się stało? – spytałem zmartwiony i pogłaskałem ją po policzku. Pokręciła lekko głową.
- Po prostu miałam zły sen. – powiedziała i westchnęła cicho. Martwiłem się o nią.
- Może mi go opowiesz? Będzie ci łatwiej. – zaproponowałem patrząc jej w oczy. Spojrzał na mnie niepewnie, a ja zrobiłem swoje popisowe „maślane oczka”. Uśmiechnęła się lekko i opowiedziała mi wszystko. Gdy skończyła, przytuliłem ją mocno i pocałowałem.
- Nie martw się, tak się nigdy nie stanie, obiecuję. – pocieszałem ją i obejmowałem. Leżeliśmy tak jeszcze z godzinę, aż zrobiło się całkiem jasno.
- To co masz dzisiaj ochotę robić? – zapytałem i wyszczerzyłem zęby.
<proszę Lyka dokończ>