wtorek, 11 grudnia 2012
Od Lyki: c.d. Blue
Nie byłam pewna co do tej mikstury, ale skoro tylko to by pomogło. Zaniosłam kwiat nad wodę. Zaczęłam z niego robić wywar. Wciąż myślałam nad tym. Nie chciałam ryzykować. Nie chciałam też jednak stracić Blue. Nie przeżyłabym tego. Po 15 minutach wywar był gotowy. Szłam z nim powoli i nadal niepewnie. Trzymałam go na powietrzu w miseczce. Podłam go mojemu partnerowi. On wypił go. Rana zaczęła powoli znikać. Do wywaru dodałam źródło mocy. Powiedziałam mu to, a on powoli wstał i przytulił mnie. Jednak przez cały czas była pół duchem. Nie potrafiłam się zmienić. Zachowałam dla siebie kroplę tego wywaru. Wypiłam ją i znów byłam normalna. Musiałam jednak zostać na jakiś czas sama. Zrobiłam się wredna i agresywna. Byłam zdenerwowana tym wszystkim. Nie potrafiłam się powstrzymać. Wreszcie odeszłam się przejść. Powiedziałam Blue, żeby nie szedł za mną. Fantazji tez odmówiłam. Musiałam pobyć sama. Weszłam na wzgórze niedaleko. Położyłam się i zasnęłam. Obudziłam się rano następnego dnia. Miłą naprawdę dobry humor. Nie wściekłam się już na nikogo. Nie byłam zła na innych. Pobiegłam o Blue. Nie było go tam. Zastanawiałam się gdzie jest. Znalazłam go swoją mocą. Był nad źródłem. Pobiegłam tam jak najszybciej.
- Hej Blue. - powiedziałam
- Hej Lyka. Widzę, że odzyskałaś humor.
- Tak, musiałam trochę pobyć sama.Jak rana?
- Dobrze, goi się. Mniej mnie boli
- Ale nie powinieneś zbytnio się oddalać.
- A ty to co?
- No wiesz ja to ja.
- Ale jestem głodny. Może pójdę na polowanie.
- Nie nie możesz jeszcze polować. Ja pójdę.
- Dobra.
Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Poszłam na polowanie do lasu. Złowiłam pysznego jelenia. Przyniosłam go do Blue. On jednak zasnął. Zaczęłam więc przyrządzać jelenia. Dodałam zioła, a gdy wszystko było gotowe poszłam się wykąpać. Wracając, Blue już na mnie czekał. Razem zjedliśmy porządne i normalne śniadanie. Byłam szczeliwa, że to się już skończyło.
(Proszę dokończ Blue)