- Lyka, trucizna! – krzyknąłem nagle. Ona odwróciła się w moją stronę i zmarszczyła czoło.
- Co?
- Trucizna! Ktoś mógł zatruć mój pocisk zanim go we mnie rzucił, co spowodowało, że moja rana się nie goi! I już chyba nawet wiem jaka! To Triclosan! – powiedziałem. Ona spojrzała na mnie.
- Przecież Triclosan zabiłby cię z pół godziny! – powiedziała. Pokręciłem głową.
- Zabija Ludzi w pół godziny, a nie wilki. – spróbowałem wstać, ale poczułem straszny ból i jęknąłem opadając z powrotem na ziemię. – Za drzewem widziałem kwiat leczniczy, który usunie truciznę z organizmu. – powiedziałem i zacząłem go opisywać Lyce. Poszła po niego i po chwili wróciła z takim kwiatem:
- Właśnie o ten kwiat mi chodziło. – powiedziałem do mojej partnerki. – Teraz trzeba z niego zrobić wywar.
<proszę Lyka dokończ!>