Fajnie, że Lyka odnalazła swoją przyjaciółkę. Tylko chyba nie za bardzo mnie lubiła, ale miałem nadzieję, że się do mnie przyzwyczai. Ba, nie miała wyjścia, bo ja nie miałem zamiaru trzymać się z daleka od Lyki. Po zabawie, leżeliśmy w trójkę pod drzewem i opowiadaliśmy sobie zabawne historie. Ja opowiedziałem o tym, jak szedłem przez las, gdy nagle się potknąłem i upadłem twarzą w odchody dzików.
- Nie mogłem pozbyć się tego smrodu przez tydzień. – powiedziałem i zaczęliśmy się śmiać. Nie ma to jak dobra zabawa.
- A tobie co się zabawnego przytrafiło? – spytałem Lykę, która wciąż śmiała się z mojej opowieści.
<proszę dokończ Lyka ;] >