Porwali ją! Jak śmieli coś takiego w ogóle zrobić?!? Stałem osłaniając ją własnym ciałem i nacierając na wrogów tak zacięcie, jak jeszcze nigdy w życiu. Do tego ją skrzywdzili!! Siedziała przerażona w kącie i patrzyła na to wszystko z szeroko otwartymi ze strachu oczami. Czułem, że nie miała mocy. Dla mnie to bez różnicy, ale wiedziałem, że ona się po tym nie pozbiera, wiec zawziąłem się i zacząłem nacierać jeszcze mocniej. Mimo że było trzech na mnie samego i dwóch na Fantazje, my przewyższaliśmy ich sprytem, szybkością i lekkością. Nagle poczułem straszny ból w łapie. Spojrzałem i zobaczyłem jak jeden z wilków trzyma mnie za niż płomieniami przypalając tym ją, co wywoływało piekielne pieczenie. I ten swąd spalonej sierści… blee… Ugasiłem płomień wodą i rzuciłem w niego kulą cienia. To jedna z moich paru sztuczek, które przydają się w trudnych przypadkach. Padł jeden, zostało jeszcze dwóch. Właściwie trzech, bo Fantazja jednego zabiła i walczyła z kolejnym. Wyczytywałem z myśli swoich przeciwników, jakie zamierzają wykonać ruchy na ćwierć sekundy przed ich wykonaniem, dzięki czemu zabiłem kolejnego przeciwnika. Z ostatnim łatwo sobie poradziłem, bo chyba nie znał żadnego innego ruchu, poza zasłoną dymną, a ona przy mojej umiejętności czytania w myślach na nic się nie zdaje, gdyż wyczuwam wtedy gdzie w danej chwili jest. Fantazja zabijała właśnie ostatniego wilka. Niestety ich szef gdzieś zwiał, ale nie przejmowałem się nim. Miałem teraz coś ważniejszego do zrobienia Spojrzałem na Lykę i powoli do niej podszedłem.
- Wszystko w porządku? – spytałem cicho. Wzdrygnęła się lekko na dźwięk mojego głosu, a potem mnie przytuliła. Uścisnąłem ją mocno i pocałowałem. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, a ja wziąłem jej moc z dziwnej maszyny i „wczepiłem” ją z powrotem w Lykę.
<proszę Lyka dokończ>